Moje liski po prawie dwóch latach machania igiełką , dobiegają finiszu.
Jeszcze tylko wąsy i oddaję do ramologa :)
Trochę utrudniłam sobie pracę , bo wyszywałam na białej kanwie , mogłam
wybrać czarną i byłoby już dawno po wszystkim , a tak to babrałam się z tym tłem
i powoli udzieliło mi się tło w nastroju.
Lubię bardzo ten moment , kiedy już kończę jedną pracę a w myślach szukam juz natchnienia do
następnej.
Oto moje liski , jak już wspomniałam jeszcze nie kompletne ,bo bez wąsów.