Oto woreczek ,który uszyłam dla sąsiadki..Z maszyną jestem w niezbyt ścisłej przyjaźni ,więc proste szycie jestem w stanie wykonać ,natomiast nic skomplikowanego nie próbuję ,bo boję się najzwyczajniej w świecie zepsuć. Muszę bardziej podglądać te blogowiczki ,które szyją może i z czasem się naumiem :)
Tu woreczek jeszcze pusty
A tu już napełniony suszoną lawendą
I oddany w ręce mojej ulubionej sąsiadki . Bardzo się cieszyła i to sprawia ,że lubię obdarowywać.
Matka Teresa z Kalkuty pięknie powiedziała
" Nieważne ile dajemy , lecz jak wiele miłości wkładamy w dawanie "